Pączki

Pączki. Kto ich nie lubi? 
Wiem już po Tłustym Czwartku, ale jeszcze nic straconego. Pączki można robić cały rok. 
Od kilku lat smażę w święto pączka te przysmaki. Za każdym razem modyfikuję nieco przepis, tak aby były coraz lepsze. W tym roku po raz pierwszy do ciasta dodałam ziemniaki. Tak ziemniaki. Takie zwykłe z obiadu. Utłuczone - bez okrasy. Ziemniaki daje się po to, aby pączki dłużej utrzymywały świeżość (wilgoć). Mam wrażenie, że na drugi dzień były wilgotniejsze. Nawet trzeciego dnia smakowały bardzo dobrze.
Warto spróbować. Nic nie tracą na smaku. Nie czuć ziemniaków :-)
U mnie, jak zwykle wyszło ich mnóstwo - 75 sztuk. Niestety nie potrafię się powstrzymać i zrobiłam z podwójnej porcji. To wszystko tłumaczy.
Pączki nadziewam zawsze po usmażeniu. Rokrocznie pakuję w nie konfiturę z płatków róży. Tym razem robiłam jeszcze z powidłami ze śliwek oraz powidłami z czereśni. Jedne i drugie powidła własnej produkcji.


 (na 30 - 35 sztuk)
  • 750 g mąki pszennej
  • 150 - 170 g ugotowanych i utłuczonych ziemniaków
  • 45 g świeżych drożdży (te polecam, są pewniejsze)
  • 150 ml mleka
  • 50 g cukru
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 5 żółtek
  • 1 całe jajo
  • 60 g masła
  • kieliszek rumu (wódki lub spirytusu)
  • 1 kg smalcu
  • 1/2 l oleju
  • konfitura z płatków róży, powidła lub inne nadzienie
  • cukier puder do posypania

Mąkę przesiać.
Zrobić rozczyn na ciasto. Do misy (tej w której będzie robione ciasto) wlewamy większą część podgrzanego mleka, kruszymy drożdże, dodajemy łyżkę cukru i 3 łyżki mąki. Mieszamy, a następnie odstawiamy na 15 minut do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Aby ułatwić sobie pracę zawsze rozgrzewam piekarnik do temperatury 50 - 60 stopni C i tam wkładam rozczyn, a później ciasto. Piekarnik musi być uchylony. Przegrzane drożdże nie urosną.
W czasie, gdy wyrasta rozczyn do reszty mleka dodać 1/4 łyżeczki soli, jajo, żółtka i roztrzepać.
Ciasto można wyrabiać ręcznie. Ja używa robota kuchennego z hakiem. 
Do wyrośniętego rozczynu dodać mąkę, ziemniaki, cukier, jaja i alkohol. Wyrabiać tak długo, aż pojawią się pęcherzyki powietrza. Dodać roztopione i przestudzone masło. Wyrabiać jeszcze kilka minut. Ciasto powinno być gładkie, lśniące i niezbyt zwięzłe.
Odstawiamy na około 1,5 godziny do wyrośnięcia. Powinno podwoić objętość.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 3, 4 porcje. Każdą z nich wykładamy (oddzielnie) na blat wysypany mąką. Krótko wyrabiamy i wałkujemy na grubość około 1,5 cm. Wycinać za pomącą szklanki lub foremki pączki. 
Tak przygotowane odkładamy na oprószony mąką blat, przykrywamy ściereczką i pozwalamy ponownie wyrosnąć.
W czasie wyrastania rozgrzewamy tłuszcz do temperatury 165 stopni C. Ja smażę pączki we frytkownicy. Można używać zwykłego garnka, ale dobrze wtedy mieć termometr cukierniczy. Temperatura smażenia jest bardzo ważna. Pączki wychodzą złociste i nie wchłaniają tłuszczu.


Pączki smażymy partiami, po 3 minuty z każdej strony, na złoty kolor. Odkładamy na ręcznik papierowy, aby je odsączyć z nadmiaru tłuszczu.
Jeszcze ciepłe nadziewamy przy pomocy szprycy z tylką w postaci igły. 
Dodam, że zarówno konfiturę, jak i powidła lekko zblendowałam, aby łatwiej przeszły przez otwór w tylce.
Po nadzianiu maczamy w cukrze pudrze.

Komentarze

  1. Potwierdzam, że na trzeci dzień również smaczne. Dzìęki uprzejmosci autorki miałam okazję przedłuzyc sobie słodką rozpustę;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty